Mam wątpliwości, czy autorytet można budować za pomocą konstytucji – liczą się postawy samych polityków - ale zgadzam się, że pewne zmiany w ustawie zasadniczej są potrzebne. Posłowie lewicy i demokratów jeszcze jako klub LiD pierwsi zwrócili na to uwagę proponując powołanie Rady, która pilotowałaby te prace. PO chce utworzyć podobny zespół ekspercko-polityczny. Trochę więc szkoda, że procedury legislacyjne rozpoczęto, zanim on powstał i przedstawił całościową koncepcję. Tym bardziej, że oba projekty dotyczą kwestii nieco już zwietrzałych. Ten Sejm, w przeciwieństwie do poprzedniego, nie musi bronić się przed przestępcami. W przyszłości może być oczywiście różnie.
Przepis uniemożliwiający sprawowanie mandatu osobom skazanym jest w ordynacji wyborczej do samorządu i do Parlamentu Europejskiego. Można więc spróbować go przenieść także do ordynacji do Sejmu. Warto jednak pamiętać, że to nie będzie takie proste. Zapis konstytucyjny jest łatwy, natomiast ustawa, które będzie go precyzowała, już prosta nie jest. Na przykład sprawa o tzw. naruszenie dóbr osobistych może być również prowadzona z urzędu, z oskarżenia publicznego i skończyć się wyrokiem skazującym. Czy ma on powodować zakaz ubiegania się o mandat lub jego utratę? Raczej byłaby to przesada. W dodatku PO chce, by także warunkowe umorzenie postępowania, które nie jest w istocie rzeczy skazaniem, pozbawiało posła mandatu.
Nie widzę natomiast żadnych przesłanek do zniesienia immunitetu poselskiego. Ten immunitet nie nastręcza dziś problemów. Posłowie się za nim nie kryją. Jeśli trzeba, to go uchylają lub się go zrzekają. Zrozumieli, że uporczywe wzajemne bronienie się nie przynosi nikomu korzyści. Trzeba natomiast pamiętać, że immunitet chroni Sejm i poszczególnych posłów przed prowokacjami i nadużyciami politycznymi. Mamy je świeżo w pamięci. Za kilka lat, gdy scena polityczna i demokracja bardziej się ustabilizują, można będzie z tego immunitetu być może zrezygnować.
Inne zmiany, o których mówią politycy PO, budzą jeszcze większe wątpliwości. Rozumiem np. niechęć PO do praw socjalnych, ale zapisy na ten temat nikomu nie szkodzą i uważam, że nie należy ich ruszać. Byłbym też ostrożny z uszczuplaniem władzy prezydenta, czy generalnie – pisaniem konstytucji pod konkretne osoby. Stosunki między głową państwa a szefem rządu zależą od ich kultury politycznej. Żadne przepisy konstytucyjne ich nie uregulują, chyba że zafundujemy sobie system z prezydentem dekoracyjnym, albo typu amerykańskiego czy francuskiego. Dla usunięcia pewnych „pól spięć” wystarczą chirurgiczne zmiany, dotyczące np. terminu, w jakim prezydent ma się wypowiedzieć w sprawach będących w jego gestii. To można poprawić, ale nie wiem, czy warto.
Co do ordynacji wyborczej do Sejmu, uważam, że należy wrócić do koncepcji ordynacji proporcjonalnej, w ramach której połowa posłów jest wybierana w okręgach jednomandatowych (tzw. system większościowy), a pozostali z list partyjnych, ale w takiej liczbie, aby w sumie każda partia miała tylu posłów, ile wynika z procentu zdobytych głosów (chroni to mniejsze partie). Posłowie SDPL i Partii Demokratycznej wystąpili kilka dni temu do klubów poselskich z propozycją podjęcia prac nad taką ordynacją. Łączy ona zalety systemu większościowego i proporcjonalnego minimalizując zarazem ich wady. Pozwala też szybciej przebić się do czołówki politycznej nowym ludziom.
Jest szansa, że posłowie się w tej sprawie dogadają. W innych kwestiach obawiam się, że będzie raczej trudno.
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry