Najbardziej niepokojącym pomysłem jest przepis mówiący, że jeśli choć jeden lokator przekształci spółdzielcze prawo do lokalu w odrębną własność, to budynek automatycznie staje się wspólnotą mieszkaniową. Pozostali lokatorzy nie będą mieli wyboru. Będą zmuszeni być członkami wspólnoty. Nie mam nic przeciwko wspólnotom mieszkaniowym, ale po pierwsze, jest to rozwiązanie niekonstytucyjne. Po drugie, praktyka pokazuje, że wspólnoty często nie dają sobie rady z zarządzaniem. Najlepszy dowód, że nie powstają jak grzyby po deszczu, choć są ku temu możliwości prawne – wniosek musi złożyć większość posiadaczy mieszkań spółdzielczych. Po trzecie, ten przepis, wraz z innym dotyczącym podziału i rozliczania wspólnego dotąd funduszu remontowego spółdzielni na poszczególne nieruchomości, uniemożliwi poważniejsze remonty i spowoduje dekapitalizację budynków. Będą lokatorzy lepsi i gorsi. Lepsi w budynkach, które korzystając ze wspólnego funduszu zostały niedawno wyremontowane oraz w takich, w których będą przynoszące zysk sklepy i placówki usługowe, bo wtedy szybko uzbierają środki. Gorsi – w budynkach pozbawionych tego typu zysków oraz dopiero planowanych do modernizacji, w dodatku z lokatorami, którzy zalegają z opłatami. Czy takimi budynkami będzie zarządzać spółdzielnia czy wspólnota mieszkaniowa nie będzie już miało w praktyce znaczenia, skoro spółdzielnia nie będzie mogła przesuwać środków tam, gdzie są najbardziej potrzebne.
Do rozliczeń między wspólnotą a spółdzielnią mieszkaniową mają być stosowane przepisy o podziale spółdzielni. Konia z rzędem temu, kto zdoła bezproblemowo i bez konfliktów podzielić majątek spółdzielczy w postaci dróg, domów kultury, obiektów administracyjnych, sieci ciepłowniczych, wodociągowych itp.
Reforma polega więc na tym, żeby jednym zabrać i dać drugim, ale skorzystać na niej mogą tylko nieliczni. Prowadzi też prostą drogą do likwidacji spółdzielczości mieszkaniowej wbrew woli większości członków – większość ma być ubezwłasnowolniona! Ciekawe, co na to spółdzielcy z Pragi?
Wieść gminna niesie, że inicjatorka tych pomysłów, posłanka PO, prowadzi prywatną wojenkę z prezesem pewnej spółdzielni, ale dlaczego dają się w nią wciągnąć inni posłowie jej partii? Niepojęte.
Źródło: "Mieszkaniec"
Powrót do "Publikacje" / Do góry