Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Publikacje / 29.04.02 / Powrót

Kompletna klapa, czyli dobrego prognostę poznaje się w biedzie
Dział: O prognozach gospodarczych

Marek Borowski
Żaden z szacownych ośrodków prognostycznych nie był w stanie nie tylko w miarę dokładnie wyszacować tempa zmian nakładów inwestycyjnych, ale nawet przewidzieć kierunku tych zmian!
Trzy lata temu, jako pierwszy w Polsce, podjąłem próbę oceny jakości prognoz gospodarczych przygotowywanych przez ekonomistów i instytuty badawcze. Dla najlepszego prognosty ufundowałem nagrodę w postaci Kryształowej Kuli. Niestety do tej pory nie udało mi się jej nikomu wręczyć. W prognozach na 1999 rok żaden z prognostów nie zmieścił się w założonym przeze mnie limicie przyzwoitości, a rok 2000 zmuszony byłem uznać za rok prognostycznego "knota".
Wydawałoby się, że w miarę jak szeregi czasowe, dotyczące polskiej gospodarki stają się coraz dłuższe, prognozy instytutów gospodarczych i ekspertów będą coraz lepsze. Każdy ekonomista wie, że im dłuższy szereg czasowy ma do dyspozycji, tym lepiej. Przystępując po raz trzeci do ogłaszania rankingu prognostów mogłem przypuszczać, że po "Roku niebezpiecznego knota" teraz może być już tylko lepiej. Nic bardziej mylnego. Ponownie zbadałem jak wyglądały prognozy czołowych polskich instytutów badawczych i ekspertów dotyczące kształtowania się czterech podstawowych wskaźników makroekonomicznych: tempa wzrostu PKB, tempa wzrostu inwestycji (nakładów na środki trwałe), inflacji i stopy bezrobocia.
Przyjrzyjmy się kolejno prognozom poszczególnych wskaźników oraz rzeczywistemu ich wykonaniu.

Tab. 1 Prognozy 2001 a rzeczywiste wykonanie.
Autor PKB Bezrobocie Inwestycje Inflacja średnioroczna Średnio
Tadeusz Chrościcki (RCSS) 1318 40 338 118 454
Paweł Durjasz (NBP) 1432 55 368   618
Marek Misiak (publicysta ekonomiczny) 1273 26 324 91 428
Witold Orłowski (NOBE) 1409 26 306 55 449
Władysław Welfe (LIFEA) 1500 55 380 227 540
Andrzej Bratkowski (CASE) 864 57 353 109 346
IBnGR 1318 43 314 200 469
Ministerstwo Finansów 1545 57 392 136 533

Aby zachować spójność z rankingami ogłoszonymi w 2000 i 2001 roku ponownie uznałem za akceptowalne odchylenie wartości prognozowanej od wartości rzeczywistej o 20 proc. W takim przypadku przyznawałem 100 punktów ujemnych. Jeżeli różnica była mniejsza lub większa, punktów dawałem proporcjonalnie mniej lub więcej. Im punktów mniej, tym lepsze prognozy. W przypadku tempa wzrostu nakładów inwestycyjnych chciałem znowu przyjąć 40 proc. jako odchylenie akceptowalne. Cóż się jednak okazało? Otóż żaden z szacownych ośrodków prognostycznych nie był w stanie nie tylko w miarę dokładnie wyszacować tempa zmian nakładów inwestycyjnych, ale nawet przewidzieć kierunku tych zmian! Wszyscy uwzględniani w rankingu progności przewidywali, że nakłady inwestycyjne wzrosną w przedziale 2,3% - 5,8%. Faktycznie nastąpił dramatyczny spadek inwestycji - o 10,2%. Przyznaję - mea culpa - że nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewałem się, że nasi dzielni progności mogą się mylić nawet co do kierunku. W taki przypadku trudno nawet mówić o odchyleniu. Ale punkty trzeba przyznać. Postanowiłem zatem, że skoro odchylenie 40% od spadku inwestycji o 10,2% wynosi 4,08%, to za wyprognozowanie spadku na poziomie 6,12% przyznałbym 100 punktów ujemnych. Przesunięcie się w górę o każde kolejne 4,08% oznaczałoby kolejne 100 punktów ujemnych. Innymi słowy im większy prognozowany wzrost inwestycji, tym więcej punktów ujemnych. A że różnica między wartością prognozowaną a faktycznym wykonaniem była wielokrotnością 4,08%, to i punkty są wielokrotnością 100.
Policzyłem także odchylenia dla kolejnych zmiennych. Myślałem, że może inne zmienne makroekonomiczne dały się bardziej "zakląć" ekonomistom. Niestety, wyniki wskazują na kompletną klapę. Tłumaczeniem może być jedynie fakt, że znaleźliśmy się w nowej fazie cyklu koniunkturalnego, nieznanej wcześniej przez prognostów. Ale przecież dobrego prognostę powinno się, jak przyjaciela, poznawać w biedzie.

Tabela 2. Punktacja 2001
Autor PKB Bezrobocie Inwestycje Inflacja średnioroczna
Tadeusz Chrościcki (RCSS) 4 16 3,6 6,8
Paweł Durjasz (NBP) 4,25 15,5 4,8 brak
Marek Misiak (publicysta ekonomiczny) 3,9 16,5 3 6,5
Witold Orłowski (NOBE) 4,2 16,5 2,3 6,1
Władysław Welfe (LIFEA) 4,4 15,5 5,3 8
Andrzej Bratkowski (CASE) 3 15,4 4,2 6,7
IBnGR 4 15,9 2,6 7,7
Ministerstwo Finansów 4,5 15,4 5,8 7
WYKONANIE 1,1 17,4 -10,2 5,5


Punktacja ta ma pewną słabość - otóż różnice punktowe przyznane za prognozę PKB są większe od punktów przyznanych za inwestycje. A przecież eksperci wyprognozowali przynajmniej właściwy kierunek zmian PKB, w przeciwieństwie do inwestycji. Wynika to z faktu, że wzrost PKB okazał się nikły (1,1%), podczas gdy spadek inwestycji dramatyczny (10,2%). Odchylenie tempa wzrostu PKB o 20% dawało margines tolerancji jedynie do 1,32%, czyli niewielki. Inaczej niż w przypadku inwestycji. Odchylenie jest zatem surowym sędzią w przypadku wykonania wskaźnika na poziomie bliskim zera. Cóż - rok był nietypowy, a metoda przeze mnie zaproponowana sprawdza się, podobnie jak prawo powszechnego ciążenia Newtona, w warunkach zbliżonych do normalnych.
Wróćmy jednak do klasyfikacji punktowej. Jak widać pułap 100 punktów okazał się nie tylko nieosiągalny, ale nawet nie pozostawał w sferze marzeń ekspertów. Kryształowa Kula znowu nie znalazłaby właściciela. Już sama prognoza tempa wzrostu PKB zepchnęła wszystkich poza granice przyzwoitości i praktycznie zdeterminowała końcową kolejność. Pozostałe zmienne jedynie poprawiały średni wynik. Brak prognozy średniorocznej inflacji może tłumaczyć częściowo tak fatalny wynik Pawła Durjasza z Narodowego Banku Polskiego, chociaż jego prognozy PKB, inwestycji i bezrobocia też nie grzeszą celnością. Gdyby jednak w miarę przyzwoicie zaprognozował inflację średnioroczną nie zamykałby stawki, ale znalazłby się bliżej środka peletonu. Okazało się, że nawet najlepszy tegoroczny wynik jest gorszy od tego, za który w zeszłym roku przyznałem Prognostycznego Knota.
Wydaje się, że ze wspomnianych wyżej powodów klasyfikacja oparta na odchyleniach nie szereguje prognostów w sposób właściwy. Zdecydowałem, że tegoroczny ranking będzie zatem oparty na kolejności prognostów w prognozowaniu czterech obserwowanych zmiennych makroekonomicznych.
W przewidywaniu tempa wzrostu PKB zdecydowanie najlepiej wypadł CASE, prognozując tempo wzrostu gospodarczego na poziomie 3%. Inni eksperci byli w przewidywaniu tej zmiennej zdecydowanie bardziej optymistyczni i prognozowali tempo wzrostu PKB w przedziale 3,9-4,5%. Największym optymistą było Ministerstwo Finansów. Czyżby poprzedni rząd aż tak ufał we własne możliwości? Cóż, ocenili to wyborcy. Jednak wszystkie prognozy były poniżej krytyki - przecież tempo wzrostu gospodarczego wyniosło 1,1%.
Prognozy większości ekspertów dotyczące poziomu bezrobocia były (niestety!) zbliżone do stanu faktycznego. Piszę niestety, gdyż wszyscy zakładali wzrost bezrobocia, chociaż nikt nie przewidział, że przekroczy pułap 17%. Tu przynajmniej wolałbym, aby wszyscy mylili się... Najbliżej stanu faktycznego byli Witold Orłowski (NOBE) i Marek Misiak, prognozując wzrost bezrobocia do 16,5%. Najsłabiej wypadł Andrzej Bratkowski (CASE) i, po raz wtóry, Ministerstwo Finansów.
W przypadku inflacji średniorocznej żaden z analityków nie docenił stopnia restrykcyjności polityki pieniężnej. Można się tylko domyślać, że gdyby mieli zaprognozować poziom inflacji grudzień do grudnia roku poprzedniego wyniki mogłyby być tylko gorsze. Najbliżej prawdy był ponownie Witold Orłowski (NOBE), a za nim uplasował się Marek Misiak. Również pozostali ekonomiści nie docenili mocy wysokich stóp procentowych banku centralnego, a największym sceptykiem w tej dziedzinie był Władysław Welfe (LIFEA).
Najniższe tempo przyrostu inwestycji przewidywał, a zatem najbliżej prawdy był znowu Witold Orłowski (NOBE). Za nim uplasował się IBnGR. Marek Misiak i tym razem zmieścił się "na pudle".
Podsumujmy zatem i sprawdźmy jakie miejsca zajmowali eksperci w prognozach poszczególnych wskaźników.

Tab. 3 Wyniki 2001.
Autor PKB Bezrobocie Inwestycje Inflacja średnioroczna
Tadeusz Chrościcki (RCSS) 1,7 20 2,5 5,6
Paweł Durjasz (NBP) 2,15 17,5 3,15 brak
Marek Misiak (publicysta ekonomiczny) 2 19,2 2 5,6
Witold Orłowski (NOBE) 1,4 19,5 1,4 5,8
Władysław Welfe (LIFEA) 3,6 17,2 5,1 5,8
CASE 1,9 18,7 -4,3 3,9
IBnGR 1,4 18,5 -2,2 4,1
Ministerstwo Finansów 1 18,6 1,1 4,5

Trzy z czterech wskaźników najlepiej zaprognozował Witold Orłowski (NOBE). Co do tempa wzrostu był przesadnym optymistą i uplasował się w środku stawki. Jednak trzy razy pierwsze miejsce to naprawdę niezły wynik i prowadzenie w rankingu.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na jednego eksperta, który w kategorii bezrobocie zajął pierwsze miejsce ex equo z doradcą ekonomicznym prezydenta. W żadnym z cząstkowych rankingów nie spadł poniżej trzeciego miejsca (raz pierwsze, dwa razy drugie i raz trzecie). Przyznając punkty za miejsca zajęte w prognozowaniu kolejnych wskaźników wygrywa ranking ex equo z Witoldem Orłowskim! Któż to taki? Marek Misiak, nie dysponujący zapewne sztabem ludzi, których mógłby zaprząc do skomplikowanych modeli ekonometrycznych. Czy nie wstyd zatem pozostałym?

Kolejne miejsca zajęli Tadeusz Chrościcki (RCSS), IBnGR, Andrzej Bratkowski (CASE), Paweł Durjasz (NBP) i Władysław Welfe (LIFEA).
Po raz kolejny niezagrożona jest pozycja rządu, który w rankingu poszczególnych wskaźników zwykle zamyka stawkę. Kibice piłkarscy zwykli byli mawiać o drużynach z którymi nie sympatyzowali "Odwróć tabelę [tu wstawiali nazwę niezbyt lubianej drużyny] na czele". O prognozach rządu Jerzego Buzka można więc po raz kolejny powiedzieć: odwróć tabele - rządowe prognozy na czele. Za niedługo dowiemy się, czy prognozy rządu Leszka Millera będą lepsze.
A oto kolejność prognostów po trzech latach:

Tab. 4 Miejsca w rankingu w poszczególnych latach.
Autor 1999 2000 2001 Liczba punktów Miejsce
Witold Orłowski (NOBE) 2 6 1 9 1
CASE 1 3 5 9 2
Tadeusz Chrościcki (RCSS) 3 5 3 11 3
IBnGR 6 1 4 11 4
Paweł Durjasz (NBP) 4 2 6 12 5
Władysław Welfe (LIFEA) 5 4 7 16 6
Ministerstwo Finansów 7 7 8 22 7


Pomimo tej samej co CASE liczby punktów, przyznałem NOBE pierwsze miejsce po trzech latach, gdyż w przeciwieństwie do CASE czyni postęp w porównaniu do poprzedniego roku. Schemat 1-3-5 podoba mi się w odniesieniu do strategii gospodarczej rządu, ale nie jako trend w kolejnych rankingach. Również za postęp w porównaniu z poprzednim rokiem trzecie miejsce przyznałem RCSS, chociaż zdobyło tyle samo punktów co czwarty IBnGR. Nie został włączony do klasyfikacji trzyletniej Marek Misiak, który okazał się czarnym koniem tegorocznych zawodów. Zobaczymy, czy w przyszłym roku zdoła obronić swoją pozycję. Spójrzmy zatem na prognozy wszystkich ekspertów na rok 2002.

Tab. 5 Prognozy 2002.
Autor PKB Bezrobocie Inwestycje Inflacja średnioroczna Miejsce
Witold Orłowski (NOBE) 5 1 1 1 1
Marek Misiak (publicysta ekonomiczny) 2 1 3 2 1
Tadeusz Chrościcki (RCSS) 3 3 4 4 3
IBnGR 3 4 2 6 4
Andrzej Bratkowski (CASE) 1 7 5 3 5
Paweł Durjasz (NBP) 6 5 6 brak 6
Władysław Welfe (LIFEA) 7 5 7 7 7
Ministerstwo Finansów 8 7 8 5 8

Źródła: T. Chrościcki, P. Durjasz, M. Misiak, W. Orłowski, W. Welfe - "Nasz rynek kapitałowy", nr 2/2002,
CASE - "Polska Gospodarka - Tendencje, Ocen, Prognozy", nr 1/2002 (12),
IBnGR - "Stan i prognoza koniunktury gospodarczej Polski 2001-2005", Biuletyn nr 33, styczeń 2002,
MF - Ustawa budżetowa na 2002 r.

Pozostaje mi tylko życzyć, może nie prognozującym, ale nam wszystkim, aby przestrzelone były wszystkie prognozy bezrobocia, niedoszacowane okazało się tempo wzrostu PKB i inwestycji i niższa niż przewidywana przez ekspertów okazała się inflacja. Jeżeli odchylenia stanu rzeczywistego od prognoz nastąpią w tych kierunkach, to podaruję kryształową kulę każdemu.


Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Powrót do "Publikacje" / Do góry