Marek Borowski: - Nie wierzę w ten sondaż, bo on nie oddaje prawdziwych nastrojów społecznych. Tydzień temu w sondażu PBS mieliśmy 12 procent poparcia, o 1 punkt mniej niż w wyborach. Nie mamy postępów w pozyskiwaniu wyborców, ale i nie notujemy strat.
Pan i szef SLD Wojciech Olejniczak mówicie o ewentualnym zjednoczeniu obu partii. Wielu waszym działaczom nie w smak takie plany.
- To nie jest temat na dzisiaj. Najpierw trzeba popracować nad wspólnym programem, a dopiero potem mówić o zjednoczeniu. Odwracanie tego porządku oznacza jedynie stratę czasu i energii. Na razie nie mamy dostatecznej merytorycznej podstawy do podejmowania działań w parlamencie, bo nasz program jest niepełny. Ale pracujemy nad tym, żeby sytuacja się zmieniła.
SLD głównie zajęte jest zbliżającym się kongresem i możliwymi zmianami w kierownictwie partii. Nie martwi pana wizja walki o władzę u koalicjanta?
- Jeżeli Sojuszowi uda się skierować kampanię przed kongresem na tory programowe, to nic złego się nie stanie. To przecież normalne, że partie mają kongresy i że kandydaci na przywódców rywalizują ze sobą. Czy na czele SLD stanie ten polityk czy inny to wewnętrzna sprawa partii.
Prof. Kazimierz Kik uważa, że LiD jest ślepą uliczką, w którą zapędziła się lewica. I że spadek poparcia dla całej formacji będzie postępował.
- Kazimierz Kik wygłasza różne opinie, które z uwagą śledzę. Uważam jednak, że jego prognozy nie zawsze się sprawdzają. Żadne wspólne działanie i łączenie szeregów nie jest ślepą uliczką, tylko ruchem w dobrym kierunku. Jeżeli wypracujemy wspólny program, to będzie to czytelny sygnał dla wyborców, że stanowimy realną alternatywę na scenie politycznej.
Ale po co wyborcom lewica, skoro PiS dba o elektorat socjalny, a PO zagospodarowało wyborców liberalnych?
- Nie wszystkie propozycje socjalne są rozsądne. Na przykład odpis podatkowy na dzieci przeforsowany przez PiS nie obejmuje rolników, bezrobotnych i rodzin, których dochody są nieduże. Moim zdaniem, na scenie politycznej kończy się walka na demagogiczne hasła, a zaczyna się konkurencja na profesjonalne propozycje, które mają ręce i nogi. Zamierzamy wystartować w tej konkurencji.
LiD znajduje się między młotem a kowadłem. Jeżeli będzie występować przeciwko rządowi, to spotka się z zarzutem, że gra w jednej drużynie z PiS. Jeżeli będzie przeciwko PiS, to stanie w jednym szeregu z rządem. Czy taka sytuacja was nie zabije?
- Nie, jeżeli nasze postępowanie będzie wynikało z programu i jeżeli oprócz reagowania na rozwój sytuacji będziemy zgłaszali własne propozycje. Jestem umiarkowanym optymistą, jeżeli chodzi o przyszłość lewicy. Wybory odbyły w październiku. Na dobrą sprawę dopiero teraz zaczyna się prawdziwa polityka i sądzę, że będziemy w niej aktywnie uczestniczyć.
Rozmawiała: Eliza Olczyk
Źródło: "Rzeczpospolita"
Powrót do "Wywiady" / Do góry | | | |
|