Na przystanku było wielu oczekujących, ale nie wszyscy zamierzali wsiąść.
Postanowiłam iść krawężnikiem, aby skrócić drogę.
Autobusu, który nadjeżdżał nie widziałam.
W pewnym momencie wydawało mi się, że wpadłam na kobietę,
za co ją przeprosiłam.
Ale to nie ja na nią wpadłam. To ona chwyciła mnie mocno i objęła, mówiąc podniesionym głosem: przecież ten autobus mógł w panią uderzyć!
Mógł panią zabić!
Podziękowałam i pospiesznie wsiadłam do autobusu, w którym młody człowiek- komentując zajście - powiedział: strata nie byłaby wielka.
Ludzka życzliwość kontra nieludzki cynizm.
Jak to w życiu. Ale dlaczego?
Powrót do "Halina Borowska - Blog żony" / Do góry