W Polsce jest wiele grup zawodowych, które uzyskały swego czasu ze względu na trudne warunki pracy uprawnienia do przejścia na emeryturę bądź we wcześniejszym wieku niż powszechny wiek emerytalny, bądź po krótszym stażu. (Nie mylić z możliwością przejścia na wcześniejszą emeryturę, ale o niższym wymiarze, w wieku 55 lat – kobiety lub 60 – mężczyźni, przy której ograniczone jest prawo do dorabiania).
Uprawnienia te są znacznym obciążeniem dla budżetu, zwiększają też koszty pracy (wyższa składka na ZUS), co w efekcie prowadzi do wzrostu bezrobocia, bo pracodawcom nie opłaca się zatrudniać nowych pracowników.
Przyjęta w 1998 r. reforma emerytalna zakładała, że tak szerokie przywileje będą obowiązywać tylko do końca 2006 r., po czym wejdą tzw. emerytury pomostowe, które prawem do wcześniejszej emerytury obejmą znacznie węższy krąg zawodów i stanowisk pracy, ustalony na podstawie wskazań lekarzy i psychologów. Firmy zatrudniające uprzywilejowane osoby płaciłyby za nie wyższą składkę, zatem w pozostałych składka mogłaby z czasem ulec obniżeniu.
Odbieranie przywilejów nie jest zadaniem łatwym – wymaga negocjacji i uzgodnień z zainteresowanymi. Ani rząd Jerzego Buzka, który miał na to 2 lata, ani Leszka Millera, ani Marka Belki takich konsultacji efektywnie nie przeprowadził i nie wniósł do Sejmu odpowiedniej ustawy. Ekipie, która po wyborach przejmie władzę, może zabraknąć czasu – został tylko
rok na wprowadzenie nowych zasad. A przecież to wymaga nie tylko dialogu społecznego, ale także długotrwałych badań, klasyfikacji stanowisk, przygotowania instytucji. Stąd zaniepokojenie poszczególnych grup zawodowych i dotyczące tej sprawy projekty – poselskie oraz obywatelski, które pojawiły się pod koniec kadencji. Stąd zdesperowani górnicy, którzy praktycznie wymusili na Sejmie przyjęcie korzystnej dla nich ustawy. (To że górnikom dołowym się ona należy, to zupełnie inna kwestia).
Ten scenariusz mógł być jednak inny. Dwa miesiące temu Socjaldemokracja Polska proponowała, by przedłużyć do 2008 r. ważność przepisów dotyczących emerytur z tytułu pracy w trudnych warunkach tak, by dać czas na przygotowanie koncepcji emerytur pomostowych następnemu rządowi. Zostało to zakwestionowane, bo rzekomo kosztowałoby budżet państwa 26 mld zł, (choć wcześniej w stanowisku rządu była mowa o 1 mld zł w 2007 r. oraz 4 mld zł w 2008 r.). Prace nad projektem zostały zablokowane, zabrakło woli poszukania kompromisowego rozwiązania.
W końcu jednak takie rozwiązanie się znalazło. Po zapoznaniu się z danymi zaproponowałem w trakcie posiedzenia Konwentu Seniorów przedłużenie szczególnych uprawnień dla wszystkich grup zawodowych, które są nimi objęte do końca 2007 r. Rząd potwierdził, że jest to możliwe, a Konwent propozycję przyjął. Została zgłoszona jako poprawka SDPL i przegłosowana przez Sejm, przy sprzeciwie Platformy Obywatelskiej, która (mimo iż na Konwencie nie miała zastrzeżeń) ustami J. M. Rokity stwierdziła, iż jest to „ochłap rzucony pozostałym zawodom”.
Platforma zachwalała własny projekt emerytur pomostowych, nad którym nie prowadzono jednak konsultacji. Uchwalenie go na łapu-capu groziłoby kolejnymi demonstracjami. Dobrze jednak, że projekt jest gotowy. Mam nadzieję, że przyszły rząd rozwiąże problem w sposób modelowy. Dzięki osiągniętemu kompromisowi ma na to 2 lata.
PS. W poprzednim numerze J.K. Mikke określił moje propozycje obniżenia podatków jako zbyt skromne, aby powstawały nowe miejsca pracy. Jego zdaniem, trzeba radykalnie obniżyć, a najlepiej znieść wszystkie podatki. To znana teoria JKM. Zastanawiające jest, że nikt na świecie jeszcze na to nie wpadł. Świat pełen jest geniuszy, którym wydaje się, że wynaleźli perpetuum mobile...
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry