Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Publikacje / 17.10.00 / Powrót

Tonący brzydko się chwyta
Dział: Prywatyzacja i reprywatyzacja

W Sejmie odegrany został ostatni (na szczęście) akt kompromitującego spektaklu pod nazwą powszechne uwłaszczenie obywateli. Wydawałoby się, że po wyborach prezydenckich, w których Polacy nader dobitnie wyrazili swój stosunek do tej ustawy (ok. 75 proc. głosów padło na kandydatów przeciwnych uwłaszczeniu) - emocje choć trochę wygasną. Niestety, dyskusja nad prezydenckim wetem po raz kolejny pokazała, że "tonący brzydko się chwyta". Powróciły po wielokroć już odpierane argumenty autorów i zwolenników ustawy, w tym ten najbardziej absurdalny - o zagrożeniu polskiej własności na ziemiach zachodnich i północnych. Przywiązanie niektórych posłów do niemieckiego "straszaka" okazało się tak wielkie, że nie wystarczyło im wystąpienie wiceministra spraw zagranicznych Jerzego Kranza (dr hab. prawa międzynarodowego), który w imieniu resortu wyraźnie oświadczył, iż takiego zagrożenia - ani dla polskich granic, ani dla własności - nie ma, bowiem księgi wieczyste założone przed 1947 r. mają charakter wyłącznie historyczny. To samo musiał powtórzyć w trakcie głosowania nad wetem minister Władysław Bartoszewski, przerywając rozmowy z ambasadorem Izraela w realnych - jak się wyraził - a nie abstrakcyjnych sprawach.

Gdyby ta dyskusja była jedynie przejawem aberracji umysłowej części posłów. Gdyby chodziło tylko o to, że Marian Krzaklewski i posłowie prawicy nie umieją się zachować po przegranych wyborach - trudno. Zostały jednak narażone na szwank interesy Polski. Czy tak trudno przyjąć do wiadomości, że układ poczdamski oraz dekrety i ustawy polskie spowodowały, iż tytuły do nieruchomości na Ziemiach Odzyskanych poprzednich właścicieli nie istnieją? Jeśli ktoś uważa inaczej (nie można wszak nikomu tego zabronić) musi tego dochodzić przed polskim sądem. Na terenie Polski rozstrzyga prawo polskie i po naszym wejściu do Unii Europejskiej nic się pod tym względem nie zmieni, ponieważ prawo unijne pozostawia sprawy własności w gestii suwerennych państw.

Swojemu zniesmaczeniu poziomem dyskusji dał również wyraz marszałek Maciej Płażyński stwierdzając, iż uważa za szkodliwe, jeśli w argumentacji politycznej podważa się suwerenność państwa polskiego. Marian Krzaklewski wyszedł na te słowa z sali. Obraził się?

Źródło: Expander.pl

Powrót do "Publikacje" / Do góry