W przypadku "Drukarza" po wielu latach otrzymywania dotacji, nagle "odkryto", że klub nie płacił czynszu w odpowiedniej wysokości, a na dodatek użytkował teren bezprawnie(!). Przypisano zatem "Drukarzowi" do zwrotu sporo ponad milion złotych i wstrzymano dotację do czasu uiszczenia długu, czyli skazano klub na likwidację, a ponad 400 dzieciaków na szukanie sobie rozrywki na ulicy. Interweniowałem wówczas m.in. u Pani Prezydent i Wiceprezydenta Paszyńskiego, który zapewnił mnie, że "nikt w Ratuszu nie zamierza klubom zrobić krzywdy". Nie miałem oczywiście powodu, aby nie zaufać tak poważnemu urzędnikowi, ale moje wieloletnie doświadczenie mówiło mi, że tam, gdzie jest wielu przyjaciół, zając nie może czuć się bezpiecznie.
Zrazu sprawy szły ku dobremu. Okazało się, że na mocy innych przepisów miasto jest klubowi winne nawet trochę więcej, niż klub miastu, stąd najprostszym i najszybszym rozwiązaniem była wzajemna redukcja długów. Nic bardziej mylnego! Jeszcze raz prawo Parkinsona, mówiące, że: "Nie ma takiej prostej sprawy, której nie dałoby się skomplikować" - dało o sobie znać. I rzeczywiście - nastąpiły mozolne prace, w które uwikłani zostali liczni prawnicy, urzędnicy Ratusza, Dzielnicy, klubu, a chcąc nie chcąc i ja sam. Korowody trwały trzy miesiące i zakończyły się niedawno... no, zgadnijcie Państwo, czym? Ano podpisaniem porozumienia o... wzajemnej redukcji długów!!
Dobrze przynajmniej, że mamy happy end i że klub może normalnie funkcjonować dla dobra praskich dzieciaków. Ale czy na pewno? Może dmucham na zimne, ale gdzieś w urzędniczych pokojach pojawiła się ostatnio koncepcja, aby teren klubu przekazać w zarząd praskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji (tzw. OSiR-owi), bo przecież tu sport i tam sport...
Trudno o gorszy pomysł. OSiR-y to instytucje nastawione na zysk (co zresztą jest tematem na osobną dyskusję) i gdyby klub o charakterze non profit (czyli prowadzący w istocie działalność społeczną) dostał się w ich ręce, szybko zatraciłby swój charakter. Zamiast tego uważam, że w końcu trzeba zrobić to, co nasuwa się jako naturalna konsekwencja lokalnego charakteru klubu: upełnomocnić Burmistrza Dzielnicy Praga-Południe do zarządzania (w imieniu Prezydenta Warszawy) terenem, który dzierżawiony jest przez "Drukarza".
Takie rozwiązanie zapewni klubowi stabilizację, a jednocześnie podda jego działalność kontroli Urzędu Dzielnicy, czyli jednostki, która najlepiej zna potrzeby mieszkańców.
Poddaję tę propozycję pod łaskawą rozwagę Pani Prezydent.
Źródło: "Mieszkaniec"
Powrót do "Publikacje" / Do góry