Prace tej komisji budzą niepokój spółdzielców. Na pierwszy rzut oka, intencje posłów są czyste. Chodzi, jak głosi uzasadnienie, o usunięcie luk prawnych i wątpliwości interpretacyjnych narosłych w wyniku ponad 30-krotnej już (sic!) nowelizacji prawa spółdzielczego z 1982 r., poprawę efektywności działania spółdzielni itd. Rzeczywiście w bałaganie prawnym trudno działać, pozornie więc spółdzielniom nic nie zagraża. Zainteresowani dowodzą jednak, że jest inaczej. Projektowane zmiany są ich zdaniem sprzeczne z międzynarodowymi zasadami spółdzielczymi i prawami Unii Europejskiej, m.in. ograniczają spółdzielczą autonomię i samorządność (np. odebranie prawa do zwoływania walnego zgromadzenia w formie zgromadzenia przedstawicieli, czy obligatoryjne przekształcanie we wspólnotę spółdzielni, w której wyodrębniono choćby jedno mieszkanie). Wątpliwości ma też wielu prawników, w tym konstytucjonaliści. Po raz kolejny wypowiedziała się negatywnie na temat tych projektów (są do siebie w gruncie rzeczy bardzo podobne, tylko język się zmienia) Krajowa Rada Sądownictwa. Niestety, te opinie nie są brane pod uwagę. „Na posiedzeniach komisji jesteśmy lekceważeni. Nie mamy czasu zapoznać się z wnoszonymi przez posłów poprawkami. Tylko przeszkadzamy w głosowaniach” – mówiono podczas konferencji.
Zdesperowani spółdzielcy postanowili nie czekać na kolejne wyroki Trybunału Konstytucyjnego, które zapadają średnio po dwóch latach, a do tego czasu nowe przepisy wyrządzają niepowetowane szkody. Zdecydowali zainteresować swoimi problemami Unię Europejską. Wystosowali do Komisji Europejskiej apel o zainicjowanie działań na rzecz nadania Międzynarodowym Zasadom Spółdzielczym mocy prawnej równej prawu UE, zarówno w Traktatach UE, jak i w aktach prawa pochodnego z mocą bezpośrednio skuteczną w każdym z krajów członkowskich. „Tylko w ten sposób można – w naszej ocenie – przeciwdziałać działaniom zmierzającym do likwidacji spółdzielczości w Polsce oraz w innych krajach Europy” – stwierdzono. Bo choć w innych krajach europejskich nie ma takich zakusów na spółdzielczość jak w Polsce, też dokonuje się tam przeglądu legislacji, więc nie wiadomo, co się może zdarzyć. Pod apelem podpisało się 140 tys. osób.
Na konferencji nie było polityków – choć zostali zaproszeni, nie było też ogólnopolskich mediów, próżno więc szukać relacji z tego spotkania. Mam jednak nadzieję, że nie pozostanie ono bez echa. Ruch działkowy, który podobnie jak spółdzielnie (zresztą to też swego rodzaju spółdzielczość) był solą w oku polityków, w końcu się obronił przed pomysłami uwłaszczeniowymi przedkładając własną ustawę. Spółdzielcy liczą na to, że pomoże im Unia. Warto, aby nasi kandydaci do Parlamentu Europejskiego mieli na uwadze te oczekiwania.
Marek Borowski
Źródło: "Mieszkaniec"
Powrót do "Publikacje" / Do góry