Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 04.02.19, 14:17 / Powrót

Kary spadają nie na tych, co trzeba

Pan prezes Adam Glapiński jest bardzo wrażliwy, bardzo czuły na punkcie niezależności Narodowego Banku Polskiego. I poniekąd słusznie. Tyle tylko że tu nie wystarczy wyrażać taką chęć i strofować wszystkich, którzy jego zdaniem naruszają tę niezależność, ale trzeba również w taki sposób postępować, aby ta opinia o niezależności NBP była umacniana, a nie osłabiana - mówił Marek Borowski w Senacie podczas dyskusji nad ustawą o jawności zarobków w NBP. - Otóż dwa wydarzenia, które miały miejsce ostatnio – nie nazywam tego aferą, bo to słowo zastrzegam dla innych przypadków – w ostatnich tygodniach, miesiącach, faktycznie tę niezależność Narodowego Banku Polskiego podważały w tym sensie, że pan prezes Adam Glapiński wykorzystywał tę niezależność dla działań, które nie mogą zyskać aprobaty. Pierwsze z nich to było słynne spotkanie z panem Chrzanowskim i panem Czarneckim, jak wynika także z zeznań pana byłego szefa KNF, na jego życzenie. Spotkanie prezesa NBP z pojedynczym bankierem znajdującym się w niezwykle trudnej sytuacji finansowej musi budzić – zwłaszcza wtedy, kiedy wiemy, jakie były okoliczności jego spotkania z prezesem KNF – wątpliwości co do zasad postępowania prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Drugi przypadek to był przypadek wynagrodzenia – do końca nie wiadomo jakiego, gdyż takiej wiadomości nie byliśmy w stanie uzyskać – pani dyrektor departamentu niemerytorycznego, tak bym to określił, a mianowicie departamentu komunikacji. Notabene działalność tej pani dyrektor w zakresie komunikacji była żadna. Ta kwota, która tam się przewijała, wynosząca w okolicach 60 tysięcy oczywiście wzbudziła słuszne oburzenie opinii publicznej, i to nie tylko takiej, powiedziałbym, szerokiej – szeroka opinia publiczna się często oburza na płace w różnych zawodach – ale także środowisk, które wiedzą, ile się płaci, ile się powinno płacić itd.
No i teraz efektem tego jest ustawa. Proszę państwa, kiedy patrzę na tę ustawę, to widzę, że mamy do czynienia z taką sytuacją, a w każdym razie z ryzykiem takiej sytuacji, jaka wystąpiła wtedy, kiedy ministrowie pobrali nagrody, które, jak wykrzyczała pani premier Szydło, słusznie im się należały. Potem się okazało, że jednak niesłusznie. Kto poniósł konsekwencje? Konsekwencje ponieśli posłowie i senatorowie, i samorządowcy. A teraz wygląda na to, że konsekwencje poniosą dyrektorzy i wicedyrektorzy departamentów w Narodowym Banku Polskim, którzy są merytorycznie znakomici i którzy powinni zarabiać naprawdę dobre pieniądze. To jest stała polityka ugrupowania rządzącego, które po prostu obraża się na krytykę, a kary w wyniku tej krytyki spadają nie na tych, co trzeba. Zobacz wystapienie

Powrót do "Wiadomości" / Do góry